Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X

wtorek, 25 sierpnia 2015

Atomowe zarobki w "budowanej" elektrowni jądrowej

Budowa elektrowni atomowej w Polsce to temat, który jak bumerang wraca w przekazach medialnych co kilka miesięcy. Pierwsze plany budowy elektrowni jądrowej pojawiły się w Polsce jeszcze w latach 70. XX wieku, kiedy to Komisja Planowania przy Radzie Ministrów wskazała lokalizację dla planowanej elektrowni. Wybrana została wieś Kartoszyno (zlikwidowana w wyniku budowy) i to w tej miejscowości w marcu 1982 roku rozpoczęła się budowa pierwszej polskiej elektrowni atomowej - Elektrowni Jądrowej Żarnowiec. Planowane otwarcie do eksploatacji bloków zaplanowano na grudzień 1990 roku (blok nr 1) oraz grudzień 1991 roku (blok nr 2). Jak to w Polsce zazwyczaj bywa na planach się skończyło, ponieważ inwestycja nigdy nie doszła do skutku. Do zaprzestania inwestycji w dużym stopniu przyczynił się wybuch w 1986 roku w elektrowni atomowej w Czarnobylu, co wzbudziło w ludziach lęk, jak opłakane mogą być skutki, gdy dojdzie do katastrofy w tego typu obiekcie. Tragedia w czarnobylskiej elektrowni doprowadziła do wybuchu ogromnej fali protestów sprzeciwiających się dalszej kontynuacji budowy siłowni atomowej. Rząd Tadeusza Mazowieckiego wstrzymał budowę elektrowni w celu przeprowadzenia badań i zebrania opinii koniecznych do podjęcia decyzji o ukończeniu zakładów energetycznych. Ostatecznie po przeprowadzonym w województwie gdańskim referendum, w którym zdecydowana większość (86,1% głosujących, przy frekwencji 44,3%) była przeciwna budowie elektrowni na terenie Żarnowca i od planów budowy reaktora odstąpiono a  na 31 grudnia 1992 wyznaczono termin likwidacji budowy Elektrowni Jądrowej Żarnowiec.
Plany budowy odłożono na prawie 20 lat, jednak w 2009 roku, rząd premiera Donalda Tuska podjął pracę nad nowym Programem Polskiej Energetyki Jądrowej. Lokalizacja elektrowni nie została ostatecznie wybrana, strona rządowa optuje aby ponownie był to Żarnowiec. Ostateczna decyzja ma zapaść do końca 2016 roku. Planowany koszt inwestycji wynosi ponad 10 mld euro a termin oddania do użytku wyznaczono na 2020 roku, jednak jak to zwykle w Polsce bywa termin ten nie zostanie zrealizowany i przełożono go na 2025 rok, jednak prawdopodobnie i ta data wydaje się nieaktualna po doniesieniach Najwyższej Izby Kontroli o wysoce prawdopodobnym opóźnieniu na budowie, która jeszcze się nawet nie rozpoczęła. Teraz mówi się o rozpoczęciu budowy w 2022 roku a zakończeniu jej w 2027 roku. Dla porównania sąsiad Polski zza wschodniej granicy - Białoruś, rozpoczęła budowę swojej elektrowni w listopadzie 2013 roku i wszystko na to wskazuje, że budowa zakończy się wg planów, czyli otwarciem pierwszego bloku w 2018 roku, natomiast drugiego kończącego całą budowę w 2020 roku.
To, że elektrownia istnieje na razie na papierze i na ten moment nic nie wskazuje, że miałoby się to zmienić nie przeszkadza osobom, które zajmują się tym projektem na "atomowe" wynagrodzenia. Rząd PO-PSL w ciągu 8 lat sprawowania władzy nie doprowadził nawet do wyznaczenia lokalizacji ale za to powołał specjalne spółki Skarbu Państwa, których kierownictwo poprowadzi prace przy budowie elektrowni jądrowej. Jak się można tego spodziewać pracę w tych spółkach otrzymali ludzie związani z partią rządzącą. Wysokość pensji menadżerów była owiana tajemnicą, jednak gdy przeczytamy oświadczenie majątkowe Zdzisława Gawlika, obecnego wiceministra skarbu, ale jeszcze do połowy 2013 roku wiceprezesa w atomowych spółkach Polskiej Grupy Energetycznej (stanowisko to zajmował niemal rok, a w zarządach szefował inny działacz PO, były minister skarbu Aleksander Grad) dowiadujemy się, że dochód, jaki otrzymał do momentu otrzymania stanowiska wiceministra (połowa 2013 roku) wyniósł 599 340 zł wyciągnąć z tego możemy wniosek, że od stycznia do czerwca 2013 roku pan minister zarabiał prawie 100 tys. złotych miesięcznie.
Aleksander Grad bardzo niechętnie wypowiadał się o swoim wynagrodzeniu, jednak jak dowiadujemy się z przekazów medialnych po odejściu z PGE i zostaniu w marcu 2014 roku wiceprezesem Tauronu zarobił przez okres od marca do grudnia ponad milion złotych, co także daje zarobek w wysokości 100 tys. złotych miesięcznie.
Po przeanalizowaniu zarobków panów z poprzedniego akapitu oraz efektywności działań jakie są podejmowane przy budowie elektrowni nie dziwi fakt, że coraz więcej osób mówi, iż projekt pierwszej polskiej elektrowni atomowej jest projektem jedynie na papierze, który ma dostarczyć dobrze płatne posady dla byłych już działaczy partii rządzącej. Budowa siłowni atomowej nadal nie drgnęła, jednak mowa o polskiej elektrowni jest bardzo łatwo podchwytywana przez różnego rodzaju media, które pokazują nam kolorową wizję bezpieczeństwa energetycznego Polski, gdy elektrownia już powstanie. Media swoimi utopijnymi wizjami, ukrywają także nieudolność rządu, który przez 8 lat nie potrafił ruszyć budowy strategicznej dla państwa polskiego. Nieudolność nie oznacza jednak, że "budowy" nie wykorzystano jako łatwego kąska do zarobienia dużych pieniędzy przez partyjnych działaczy. By żyło się lepiej! Ale nie wszystkim Polakom tylko "zasłużonym", którzy swoim zarobkom zapewnią byt sobie oraz kilku pokoleniom w przód, podczas gdy szary obywatel zarabiający mniej niż 6000 złotych jest określany "idiotą" i "złodziejem". My możemy mieć nadzieję, że polska elektrownia atomowa zostanie wybudowana wcześniej niż w roku 2072, kiedy to będziemy obchodzili setną rocznicę planów rządu Polski Ludowej o wybudowaniu siłowni jądrowej na terenach Rzeczypospolitej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz