Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Referendum - 6-latki:ZA, ale co dalej?

Prezydent Polski Andrzej Duda w swoim wystąpieniu w czwartek 20 sierpnia 2015 roku zapowiedział chęć przeprowadzenia drugiego już w tym roku referendum; pierwsze 6 września, zapowiedziane przez jego poprzednika Bronisława Komorowskiego. Głosowanie referendalne miałoby się odbyć 25 października, w dniu wyborów parlamentarnych. Polacy mieliby odpowiedzieć na trzy pytania:
1. Czy jest Pan/Pani za utrzymaniem dotychczasowego systemu funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe?
2. Czy jest Pan/Pani za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków i przywróceniem obowiązku szkolnego od 7. roku życia?
3. Czy jest Pan/Pani za obniżeniem wieku emerytalnego i powiązaniem uprawnień emerytalnych ze stażem pracy?,
w dzisiejszym wpisie chciałbym się zająć drugim pytaniem, które zaproponował nam urzędujący prezydent.

Według sondażu Millward Brown dla Faktów TVN aż 75% respondentów opowiedziało się ZA zniesieniem obowiązku szkolnego dla 6-latków i przywróceniem obowiązku szkolnego od 7. roku życia, odmiennego zdania było 8% badanych, natomiast 6% osób nie podjęło jeszcze żadnej decyzji a 1% ankietowanych odmówiło oddania głosu lub zamierza oddać głos nieważny. Jak widzimy zdecydowana większość jest za powrotem 7-latków do pierwszych klas, zamiast 6-latków. Do przeprowadzenia referendum potrzebna jest jednak jeszcze zgoda Senatu, składającego się w większości z senatorów PO i to od nich będzie zależeć, czy referendum się odbędzie, czy też nie. Jednak jak dowiadujemy się z przekazów medialnych, raczej wygra ta druga opcja. Czy będzie to dobra decyzja? Z punktu widzenia PO, tak (chociaż dla nich żadna decyzja nie jest dobra), dla PiS wręcz przeciwnie. Jednego możemy być pewni, zagrywka Andrzeja Dudy była sprytnym chwytem "pijarowym" wymierzony w PO i stawiającym te partię pod ścianą, a decyzja odrzucająca wniosek Dudy przez senatorów rządzącej partii spowoduje kolejną już eskalację w wojnie polsko-polskiej. Jaki będzie los referendum dowiemy się już podczas najbliższego posiedzenia Senatu.

W 2007 roku po upadku koalicji PiS-LPR-Samoobrona zostały rozpisane nowe wybory parlamentarne, których zwycięzcą okazała się Platforma Obywatelska. Nowym premierem został lider PO Donald Tusk, jednak przy braku większości zwycięzcy zmuszeni byli do zawarcia koalicji z PSL-em. To takie krótkie przypomnienie minionych wydarzeń.

W 2008 roku po raz pierwszy pojawiła się informacja o chęci znowelizowania ustawy oświatowej, w której zostałby zawarty zapis o obowiązkowym uczęszczaniu do szkoły przez sześciolatków. Podawane wiadomości spotkały się z dużym oporem rodziców, których dzieci miałyby zostać posłane do szkoły. Co ciekawe, także partia Prawo i Sprawiedliwość, z której wywodzi się obecny prezydent była za obniżeniem obowiązku szkolnego, taka była chęć w 2005 roku ówczesnego premiera Kazimierza Marcinkiewicza oraz ministra edukacji i nauki w rządzie PiS Michała Seweryńskiego. Sama ustawa miała w sobie okres przejściowy, w którym to rodzice mieliby decydować o tym czy posłać swoje dzieci do szkoły rok wcześniej, czy też pozostawić je jeszcze w domu. Sześciolatki miały obowiązkowo pójść do pierwszej klasy od roku szkolnego 2011/2012, jednak jak to zazwyczaj w naszej Ojczyźnie bywa okres ten został przesunięty o kolejne dwa lata. Ostatecznie Prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy w 2013 roku i od 1 września 2014 do szkoły poszły 6-latki urodzone w pierwszym półroczu 2008 roku, natomiast 1 września 2015 do szkoły pójdą dzieci z drugiego półrocza 2008 roku wraz ze wszystkimi sześciolatkami urodzonymi w 2009 roku. Tak więc reforma oświaty doszła do skutku.

W międzyczasie (marzec 2015) w Sejmie odbyła się debata nad obywatelskim projektem ustawy, która pozwalałaby rodzicom na decydowanie, kiedy dzieci mają iść do szkoły oraz w jakim wieku 6- czy 7-letnim. Pod projektem podpisało się 300 000 Polaków. Wniosek jednak został odrzucony przez posłów koalicji rządowej. Należy także dodać, że w 2013 roku zostało zebrane milion podpisów o referendum w tej sprawie, jednak ono także zostało odrzucone. Po odrzuceniu projektu obywatelskiego jasne stało się, że nie ma już odwrotu i sześciolatki pójdą 1 września 2015 roku do szkoły. "Klamka zapadła"

Zapowiedziane przez Prezydenta Dudę referendum i pytanie o 6-latki może mieć jednak skutek, o którym żadna ze stron dotychczas nie wspomniała. Gdy referendum uzyska poparcie Senatu (raczej nieprawdopodobne), odbędzie się 25 października, większość głosujących opowie się ZA (tak jak wskazuje sondaż) oraz uzyskana zostałaby frekwencja 50% (tutaj można spekulować). Parlament będzie musiał zmienić ustawić i 6-latki będą mogły pozostać rok dłużej w domu. Zwróćmy jednak uwagę, że gdy zmieni się ustawa pozostanie nam "pusty" rocznik, w którym nie będzie pierwszej klasy. To spowoduje, że nie będzie także egzaminu maturalnego w jednym roku, a co się z tym wiąże rekrutacja na studia będzie się odbywać na "dziwnych" zasadach, bo gdy nie będzie maturzystów, nie będzie też osób, które będą ubiegać się o dostanie się na I rok studiów. Studentami zostaną najpewniej osoby, które gorzej napisały egzamin dojrzałości w poprzednim roku i nie dostały się na prestiżowe kierunki typu medycyna (ale to będzie rok szczęściarzy). Jednak nie musimy czekać tych kilku lat do matury, które nie odbędą się z powodu "pustego" rocznika. Przyjmijmy hipotetyczną sytuację, w której jakaś osoba nie zda do następnej klasy (czego nikomu nie życzę). Co wtedy ma zrobić szkoła z taką osobą i ona sama? Czy będą tworzone jakieś klasy jedno-, dwuosobowe? Co będzie generowało wysokie koszty. Czy też taka osoba miałaby rok wolny w oczekiwaniu na swoich młodszych kolegów i czekało dwa lata na powtórzenie klasy, zamiast roku. Takie darmowe wakacje od państwa.

Rzucanie pytania referendalnego jest bardzo proste, jednak nikt nie pomyślał o konsekwencji tego czynu, a przecież partie wydają wielkie pieniądze na różnego typu ekspertów, których zadaniem jest doradzać. Pan Prezydent także ma w swoim gronie wielu doradców, którzy powinni mu zwrócić uwagę na problem, jaki może z tego pytania wyniknąć. Jednak nikt nie pokusił się o tego typu ekspertyzę.

Czy warto jest dalej kontynuować wojnę polsko-polską, zamiast rozpocząć prawdziwą dyskusję o przyszłości Polski. Być może Prezydent Duda, wie jakie są konsekwencje jego decyzji ale liczy przy tym, że Senat odrzuci jego wniosek, co stanie się zarzewiem do rozpętania kolejnej bitwy w tej chorej wojnie dwóch największych partii politycznych w Polsce. Z drugiej strony obu stronom jest to na rękę, ponieważ POPiS to symbioza, która bez siebie żyć nie może, chociaż mamią ludzi jak bardzo się nienawidzą.

Duża liczba rodziców była przeciwna tej reformie (sam znam kilka takich osób), jednak gdy ich sześciolatek poszedł do szkoły, to opowiadają o tym jak ich dziecko jest zachwycone szkołą i nowo poznanymi kolegami. W ludziach zawsze jest strach przed nieznanym, ale gdy już poznają, to nie wydaje się to takie straszne...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz